poniedziałek, 27 czerwca 2016

Czy wizja nowego systemu społecznego przedstawiona przez Karola Marksa w „Manifeście komunistycznym” jest fantazją?


Przedstawiam Wam krótkie, acz treściwe, wypracowanie, dzięki któremu można dowiedzieć się podstawowych cech koncepcji nowego społeczeństwa Karola Marksa. Wiedza chyba dość powszechna i bardzo przydatna. 
-----------------------
Poczciwy Karol Marks (stąd)


Karol Marks dokonał pogłębionej analizy kształtującego się systemu społeczno-ekonomicznego kapitalizmu, zwracając szczególną uwagę na wyzysk klasy robotniczej, która była pozbawiona wszelkich praw. Na podstawie tej krytyki narodził się w XIX wieku nurt filozoficzny nazwany marksizmem. Podstawą tego nurtu był „Manifest komunistyczny”, który zapowiadał potrzebę zmiany dotychczasowego systemu i ogólnoświatową rewolucję, która miała ten nowy system zaprowadzić. Trudno jest określić, czy wizja Marksa była możliwa do zrealizowania, czy była tylko fantazją i nieosiągalną utopią. W pracy przedstawię kilka najważniejszych, jak sądzę, argumentów i przykładów, które mogą świadczyć o braku możliwości zrealizowania tej wizji.

Karol Marks dążył do obalenia klasy burżuazji – kapitalistów, którzy w swych rękach mieli praktycznie całą gospodarkę i rządzili ówczesnym światem – i doprowadzenia do przejęcia władzy przez proletariuszy- klasy nowoczesnej, rewolucyjnej i rekrutującej się ze wszystkich warstw ludności. Filozof nie widział innego sposobu wprowadzenia nowego i sprawiedliwego systemu niż poprzez konieczną i nieuniknioną, według niego, ogólnoświatową rewolucję („Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”). Miała do niej doprowadzić partia komunistyczna, reprezentująca wszystkie ruchy proletariackie. Dzięki rewolucji miała nastąpić całkowita równość, a tym samym zniesienie klas społecznych. Wspólnota, o której myślał Marks (a także socjaliści utopijni przed Marksem), miała opierać się na wspólnych środkach produkcji i zniesieniu własności prywatnej, która była charakterystyczna dla społeczeństwa klasowego. Marks zakładał uspołecznienie całej gospodarki: „Kapitał – pisał – jest wytworem zbiorowym i może być uruchomiony tylko przez zbiorową działalność wielu członków społeczeństwa (...). Kapitał nie jest więc potęgą osobistą, lecz społeczną[1]”.
Ważnym planem filozofa było utworzenie jednego państwa, gdyż robotnicy, jak uważał, nie mają ojczyzny, a sami jako klasa tworzą społeczeństwo. Podkreślał, że np. przez wolny handel państwa burżuazyjne i tak zanikają. Ponadto Marks chciał m.in.: upaństwowić transport, wprowadzić darmową edukację dla dzieci, a przez to znieść obowiązek pracy dla młodocianych oraz zrównać rolnictwo z przemysłem, czyli wieś z miastem.

Przedstawiłem bardzo ogólnie koncepcję Karola Marksa. Już po samym przeczytaniu tych najważniejszych założeń, ma się wątpliwości co do realności ich wykonania. Pominę samą rewolucję, która miała pewne szanse powodzenia, choć pewnie nie takie, jak głosił Marks. Przede wszystkim wątpliwa jest teza o powszechnej równości ludzi, którzy z natury rzeczy różnią się między sobą. Można mówić o równości wobec prawa i równości szans, jakie każdy człowiek powinien mieć zapewnione przez system demokratyczny. Trudno jednak wyobrazić sobie społeczeństwa, w których wszyscy ludzie, wykonując różną pracę i różniąc się w efektach tej pracy, uzyskują te same korzyści.
Ponadto budowanie nowego systemu musiałoby być prowadzone na podstawach lub zgliszczach poprzedniego. To natomiast oznaczało, że wiele z poprzedniego społeczeństwa by przetrwało.  Po pierwsze- przetrwałaby własność prywatna (choć według Marksa związana była ona tylko z burżuazją). Jej zniesienie wcale nie zapobiegłoby nierównościom. Zapewne zamysł był taki, a przynajmniej częste wyobrażenie, że wszyscy mają wszystkiego pod dostatkiem i są materialnie zadowoleni, co miało się stać poprzez upaństwowienie środków produkcji, tzn. przejęcie ich przez proletariat. Po drugie- przetrwałaby klasowość. Marks przewidywał, że do jej zniesienia wystarczy obalenie burżuazji i przekazanie władzy proletariatowi, czyli w założeniu całemu komunistycznemu społeczeństwu. Nie oznaczałoby to jednak zaniku podziałów, które najczęściej wytwarzają się naturalnie, z powodu różnic w funkcjonowaniu i innych indywidualnych cech czy poglądów. Dlatego też zniesienie klasowości równe byłoby niemal z niemożliwym, ponieważ równałoby się to z koniecznością jednolitej pracy i świadomością całego społeczeństwa.
Następnym aspektem jest stworzenie jednolitego społeczeństwa. Marks, na podstawie analizy, stwierdził, że wszystkie przeciwieństwa i „świadomość” – jak określał wszelkie wyobrażenia, poglądy i  pojęcia - zanikają wraz ze zmianą warunków życia i bytu społecznego. Czy jednak filozof nie zaprzeczył sam sobie, twierdząc, że nowe społeczeństwo komunistyczne będzie stało w miejscu? Bardzo możliwe, choć równie prawdopodobne było, iż jego teza mówiła o tym, że świadomość społeczna będzie zawsze taka sama. I tu nasuwa się następna kwestia- kwestia indywiduum ludzkiego. Filozof uważał, że życie indywidualne i społeczne człowieka nie jest czymś różnym, a jedynie indywidualne jest czymś bardziej szczegółowym. Z tym jednak trudno się zgodzić- człowiek jest jednostką, różniącą się od innych poglądami, ambicjami i celami osobistymi, a społeczeństwo- zbiorem takich jednostek, a nie jednolitą masą. Trudno więc sobie wyobrazić, jak te wszystkie przeciwieństwa niwelowane są przez jedno- jedność interesów. „Interes skuwa nas wszystkich ze sobą[2]”- pisał Engels. Marks chciał, by społeczeństwo wróciło do dawnego harmonijnego społeczeństwa, funkcjonującego jak organizm, podobnie do maszyny. I Marks, i Engels wprost zachwycali się społeczeństwem pierwotnym, nie znającym pieniądza czy wartości prywatnej. Używali też tego jako argument, że taki system może funkcjonować. Pytanie, czy do niego można powrócić? Nie istnieje jedna słuszna odpowiedź na to pytanie, ale z pewnością bardziej prawdopodobna jest odpowiedź negatywna niż pozytywna.

Wszystkie argumenty, które przedstawiłem, zdają się potwierdzać, iż wizja społeczeństwa według Marksa jest fantazją. Założenia przedstawionego w „Manifeście komunistycznym” systemu były – wydaje się – naiwne i nierealne, lecz nie pozbawione całkowicie sensu, a sam system – mimo że oparty na podstawach naukowych – był podobny do utopijnych propozycji Fouriera i Spencera. Marks błędnie przyjął, że da się stworzyć tak idealny system, nie mając idealnego społeczeństwa. Zakładał, że może ono działać jak przyroda – harmonijnie i niezawodnie – i że sama tylko jedność interesów zniweluje wszelkie różnice między jednostkami, które w nowym systemie miały być pozbawiona znaczenia. Jednak jest to pogląd czysto abstrakcyjny, trudny do obrony. Tak samo jak równość i zniesienie własności prywatnej. Osiągnięcie tego wymagałoby w istocie zrobienie wielkiego „kroku w tył” – do czasów wspólnoty pierwotnej.

Marks wskazał ludzkości ścieżkę, która miała dowieść ją do rzekomej wolności i równości. Jednak jej koniec jest nieznany, a droga niepozbawiona trudności. Próby zastosowania projektu systemu ekonomiczno-społecznego Marksa przedstawionego w „Manifeście komunistycznym” w praktyce zakończyły się jak dotąd niepowodzeniem.



Bibliografia:

1.      „Manifest komunistyczny” K. Marksa i F. Engelsa, Spółdzielni Wydawniczej „Książka i Wiedza”, Warszawa 1949 rok.
2.      „Główne nurty marksizmu” Leszka Kołakowskiego, wydawnictwa „ANEKS”, Londyn 1988 rok.
3.      „Wpływ jednostki na kształtowanie się historii na przykładzie postaci z XVIII i XIX wieku” Kacpra Gołyńskiego.
4.      „(Nie)realny socjalizm” J.Drygalskiego i J.Kwaśniewskiego, Wydawnictwa Naukowego PWN, Warszawa 1992 r.






[1] „Manifest komunistyczny” K. Marksa i F. Engelsa, Spółdzielni Wydawniczej „Książka i Wiedza”, Warszawa 1949 rok, strona 51.
[2] „Dwa przemówienia w Elberfeldzie” F.Engelsa

sobota, 11 czerwca 2016

Angielska piechota z wojny stuletniej





       Czas na kolejną porcję wojny stuletniej, o której możecie więcej przeczytać tu. Ten długi, bo trwający ponad sto lat, i krwawy konflikt pustoszył ziemie francuskie, a rany po nim nie zamknęły się przez wieki.  Dlatego też nie dziwota, że jest to chyba najczęściej wybierany średniowieczny temat przez manufaktury figurek.
Mogę w tym miejscu poruszyć kwestię angielskich łuczników, znanych ze swej zabójczości. Używali oni angielskich (wcześniej- walijskich) łuków, mających od 1,83 do nawet 2 metrów. Dzięki nim i umiejętnością tej jednostki Anglicy uzyskiwali przewagę w bitwach jak pod Azincourt czy Crecy. Jednakże wokół tej jednostki powstał pewien mit, polegający na tym, że ich strzały przebijały bezproblemowo każdą zbroję. Nie jest to do końca prawda. By przebić zbroję płytową, łucznik musiał strzelić płasko (a przecież łucznicy stawali w dwuszeregu, czyli tylko pierwszy szereg mógł oddać taki strzał) i precyzyjnie. Przebicie zbroi nie oznaczało oczywiście śmierci przeciwnika. Strzały miały też inną funkcję- grad pocisków dudniący w hełm rycerza wywoływał panikę (jak pod Azincourt). Skuteczność angielskich łuczników bierze się właśnie głównie z t

wtorek, 31 maja 2016

Dyskusja o sensie istnienia, osiwiały szaleniec i tajemnicze czytanie- recenzja spektaklu "Krapp i dwie inne jednoaktówki"

                Powiada się, że teatry upadają i nie mają pieniędzy, ponieważ widownie zieją pustkami. Oj! nie widać tego. By znaleźć bilety na spektakl na wysokim poziomie (i nie tylko), trzeba długo szukać i wręcz „polować” na nie. Bo któż nie ma ochoty pójść do teatru? Może i są takie osoby, ale ja – jako osoba zakochana w teatrze – nie wyobrażam sobie, jak można nie kochać tak pięknej sztuki.
Niedawno udało mi się udać na spektakl z okazji sto dziesiątej rocznicy urodzin Samuela Becketta w Teatrze Polskim- przedstawiono w nim „Fragment dramatyczny II”, „Impromptu Ohio” i „Ostatnią taśmę”, zaś reżyserował Antoni Libera. Beckett był  irlandzkim dramaturgiem, prozaikiem i eseistą, a ponadto jednym z jedenastu irlandzkich noblistów. Jego dorobek był ogromny, a pisał on po angielsku – był to jego rodzimy język - oraz później po francusku (jako ciekawostkę mogę podać, że był potomkiem francuskich hugonotów). „Był człowiekiem niezwykłej skromności i szlachetności”- widnieje w programie spektaklu.

         

czwartek, 19 maja 2016

Dom


Czas na opowiadanko historyczne, które wysłałem niegdyś na konkurs literacki. Nie dziwię się, że nie wygrał, bo nie jest to arcydzieło, a jedynie jakiś tam tekst. Został też trochę zdeformowany z powodu limitu słów na konkurs, musiałem się ograniczyć, czego bardzo nie lubię. Ciekawostką jest to, że początkowo "Powrót" miał być wysłany na ów konkurs, co możliwe było lepszym pomysłem, ale gdy ja dopiero się rozkręcałem, przekroczyłem już limit słów. 
Miłego czytania życzę! 
PS. Może jakaś porcja konstruktywnej krytyki? 


----------            


          Wszystko wskazywało na to, że jest pusty. Okna zakryte były okiennicami, oprócz jednego, małego i okrągłego, które znajdowało się na poddaszu. Pokryte białym tynkiem ściany były nietknięte. Niewątpliwie była to posiadłość kogoś bardzo bogatego, bo, oprócz dużego i przestronnego budynku mieszkalnego i stajni, z tyłu rozciągały się piękny park, niegdyś piękny, a teraz zaniedbany, zarośnięty i smutny.
Trzypiętrowy budynek stał niedaleko wsi, która dobrym stanem mu nie dorównywała. Była spustoszona, kilka domów zostało spalonych, reszta została pozbawiona niemal wszystkiego, włącznie z wszelkim ziarnem. W jedynej studni, stojącej na malutkim placyku, pływały trupy. Wieś wyglądała jakby od stu lat nikt w niej nie mieszkał, jakby przeszła przez nią jakaś nawałnica. Szczególnie w szarym świetle zachmurzonego nieba.