czwartek, 14 kwietnia 2016

Fragmenty "Bitwy pod Grunwaldem" Jana Długosza


  
Pierwsze starcie

Gdy już całe wojsko się zebrało, zaśpiewało donośnym głosem ojczystą pieśń „Bogurodzicę”, a potem potrząsając kopiami ruszyło do walki. Pierwsze do boju poszło wojsko litewskie na rozkaz księcia Aleksandra, który nie znosił żadnej zwłoki. Gdy podkanclerzy Królestwa Polskiego Mikołaj, wśród potoku łez, zniknął z oczu króla, jeden z pisarzy rzekł mu, by poczekał na starcie tak potężnych wojsk, bo to niezwykle rzadki widok, którego prawdopodobnie już nigdy nie ujrzy. Podkanclerzy zawrócił więc i skupił swój wzrok na walczących armiach. W tym właśnie momencie linie obu wojsk starły się w środku doliny rozdzielającej wojska. Obydwie strony wzniosły krzepnące okrzyki.  Krzyżacy próbowali zdwojonym ostrzałem z dział rozbić oddziały polskie i zmieszać je, mimo że wojsko pruskie z większą siłą uderzyło na armię Unii, nabierając prędkości z większego wzniesienia.
W miejscu starcia wznosiło się sześć wysokich dębów, na które weszło wielu ludzi – nie wiadomo czy z wojska krzyżackiego, czy też królewskiego – by z góry zobaczyć pierwsze starcie chorągwi i losy obydwu wojsk. Walka była niezwykle głośna – łamiące się włócznie i uderzające o zbroje miecze wydawały tak głośny szczęk, jakby zwaliła się jakaś ogromna skała, tak że słyszeli odgłosy bitwy ludzie oddaleni nawet o kilka mil. Wojownik nacierał na wojownika, kruszyły się zbroje pod naciskiem innych, a miecze uderzały w twarze. Szeregi tak się zwarły, że nie można było odróżnić tchórza od odważnego, dzielnego od opieszałego, bo jedni i drudzy przywarli do siebie i tworzyli jedną wielką masę.
Ruszali się tylko wtedy kiedy jeden wojownik pokonywał drugiego. Kiedy wszystkie kopie się połamały, zwarcie było jeszcze większe- tak duże, że konie stykały się ze sobą, a jeźdźcy walczyli jedynie mieczami i toporami, co robiło huk większy, niż pociąg przejeżdżający mostem średnicowym w Warszawie. Rycerze walczący jedynie mieczem byli genialnym przykładem odwagi i dzielności. 

Ucieczka Litwinów

Na początku bitwy, czyli prawie przez godzinę, obydwa wojska walczyły ze zmiennym szczęściem i nadal nie było pewne, na którą stronę przechyli się szala zwycięstwa, na co chciało zawzięcie wpłynąć i jedno, i drugie wojsko. Kiedy Krzyżacy spostrzegli, że na lewym skrzydle Polacy osiągają przewagę, przerzucili część sił na prawe skrzydło litewskie, które było mniej zorganizowane i słabiej uzbrojone, przez co wydawało się łatwiejsze do pokonania. Nie spełniły się całkowicie nadzieje związane z tym planem, mimo że wojsko ze wschodu zaczęło wyraźnie słabnąć i wycofało się na jugera[1]. Krzyżacy napierali jednak coraz silniej, aż zmusili prawe skrzydło królewskie do ucieczki. Wielki książę litewski Aleksander starał się biczem i potężnym krzykiem zawrócić wojsko, lecz na próżno. Ucieczka pociągnęła też za sobą dużo Polaków, którzy byli z chorągwiami wschodnimi zmieszani. Wróg ścigał uciekinierów przez wiele mil wycinając ich i biorąc do niewoli w przekonaniu, że bitwa jest już wygrana. Niektórych uciekinierów ogarnął tak wielki strach, że pojechali aż na Litwę gdzie rozpowiadali, że bitwa przegrana, a król Władysław i wielki książę Aleksander polegli wraz z całym wojskiem.

                Jedynie trzy ruskie chorągwie ze Smoleńska nie zbiegły z pola bitwy, za co zasłużyły na chwałę. Chociaż jedną z chorągwi wycięto w pień, a sam sztandar wdeptano w ziemię, pozostałe dwie nadal zawzięcie walczyły, jak przystało na mężów i rycerzy.  Razem z zastępami polskimi dostali od Aleksandra Witolda pochwałę za bohaterską walkę. Cała reszta pozostawiła Polaków i w nieładzie uciekała przed wrogim pościgiem. Wielki książę litewski widząc to zaniepokoił się i obawiając się, że haniebna walka jego wojsk przerazi Polaków, wysyłał do swego krewnego – Jagiełły – posłańców, którzy wszyscy błagali by król wraz ze świtą, nie zwlekając, ruszał do boju, podnosząc tym samym Polaków na duchu.


[1] „Juger – termin rzymski używany na oznaczenie powierzchni, którą mogła zaorać w ciągu dnia para wołów (ok. 35,5*71m). Trudno ustalić znaczenie, w jakim Długosz zastosował go w tekście”.


-----------------
Cóż to jest? Czyżbyś wstawił po prostu tekst Jana Długosza? Ach nie, jest to tłumaczenie ze starego języka na współczesny. Bardzo interesujące doświadczenie. Tutaj jest link do posta o Krzyżakach, gdzie opisuję pokrótce historię Zakonu.


PS. Czy taka czcionka jest dobra? Co chwilę szaleję, bo zdaje mi się, że jest zła. Jaką byście Wy, Drodzy Czytelnicy, chcieli? Szerzy tekst czy węższy? Większe litery czy mniejsze?




2 komentarze:

  1. Czcionka, jak najbardziej jest okej. Nie zmieniaj jej, jest wyraźna i z łatwością można wszystko przeczytać. Zmiana wystroju bloga też na wielki plus!. Coraz bardziej mi się tutaj podoba. Mógłbyś dodać zakładkę "o mnie"- chętnie przeczytam coś o autorze tego ciekawego bloga.
    Takie tłumaczenia się przydają, bo ja nie rozumiem zbytnio starodawnego języka i trudno byłoby, mi coś takiego czytać.
    Nie myślałeś o wydaniu własnej książki? :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Dla mnie "Bitwa pod Grunwaldem" była zadziwiająca łatwa o odbierze, może oprócz kilku słów. Myślę, że gdybyś zajrzała do oryginału, to nie miałabyś problemów. Może teksty Galla Anonima są trudniejsze? Nie wiem, ale niewątpliwie do nich zajrzę. W ogóle historia jest tak ciekawa, że nie wiem od czego zacząć. Jeden tydzień to Napoleon, następny Mieszko II, a potem Bolesław Zapomniany. Ech, taki już jestem.
      Co do książki- bez przesady. Jest naprawdę wiele do poprawy w moim pisaniu, ale jest młody i zakładam, że może się jeszcze zmienić na lepsze. Póki co, moją książką jest blog, możesz to tak rozumieć :).
      Dzięki za radę z tą nową stroną. To następny punkt do Wielkich Zmian, które już niedługo.

      Usuń